Is your surname Braun?

Connect to 34,127 Braun profiles on Geni

Share your family tree and photos with the people you know and love

  • Build your family tree online
  • Share photos and videos
  • Smart Matching™ technology
  • Free!

Karol Braun

Birthdate:
Birthplace: Tarnow, Tarnów County, Lesser Poland Voivodeship, Poland
Death: 1935 (66-67)
Immediate Family:

Son of Józef Braun
Husband of Henryka Braun
Father of Kazimierz Braun; Jerzy Bronisław Braun; Juliusz Henryk Braun, Sr. and Jadwiga Domańska

Managed by: Private User
Last Updated:

About Karol Braun

Prezes Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" w Dąbrowie Tarnowskiej.

Na podstawie http://www.gim1dt.republika.pl/cc_ojciec.htm

Urodził się w Tarnowie w rodzinie urzędnika skarbowego Józefa Brauna w jednopiętrowym domku na tarnowskim Burku. Po wczesnej śmierci rodziców, Karolem zaopiekowała się jego przyrodnia siostra, Maria Borkowska. Maria rodzona siostra, wyszła za mąż za leśniczego w Pasiecznej – Antoniego Medweckiego. Syn ich Mieczysław Medwecki był jednym z pilotów akrobatów, znanej w okresie międzywojennym „Trójki kapitana Bajana” , zginął we wrześniu 1939 r. jako lotnik. Karol Braun przejawiał w młodym wieku duże zainteresowania artystyczne. Sam pisał wiersze pod pseudonimem „Korsanty”, grupował wokół siebie młodych poetów, interesował się literaturą, poezją, muzyką. Syn Jerzy wspomina, że ojciec grał na fortepianie, improwizował, a w młodości miał nawet zapędy kompozytorskie. Po ukończeniu Wydziału Prawnego na Uniwersytecie Lwowskim podjął pracę zgodną z kierunkiem swoich studiów. Pracę rozpoczął jako kandydat notarialny w Milówce, a potem w Dąbrowie Tarnowskiej w kancelarii notariusza Bartmana, a następnie notariusza Władysława Krasickiego.

Drugim nurtem życia Karola Brauna była praca społeczna. Lubił działać, tworzyć, organizować. Jako wiceprezes Stowarzyszenia Kandydatów Notarialnych opracował projekt Funduszu Samopomocowego, obejmującego także pomocniczy personel biurowy (nie było wówczas ubezpieczenia obowiązkowego), ale projekt ten nie uzyskał poparcia, skutkiem czego uchwalony statut objął samych tylko kandydatów notarialnych. W okresie pobytu w Dąbrowie Tarnowskiej był naczelnikiem Straży Pożarnej i uczestnikiem w wielu akcjach ratunkowych. Najwięcej jednak pracy, entuzjazmu i społecznikowskiej pasji włożył Karol Braun w działalność w Polskim Towarzystwie Gimnastycznym „Sokół”.

Słowa hymnu sokolego nie były w rodzinie Braunów czczym frazesem, towarzyszyły Karolowi Braunowi przez wiele lat jego pracy na stanowisku prezesa Gniazda Sokolego w Dąbrowie Tarnowskiej i innych miasteczkach oraz jego dzieciom zżytym z ideą sokolą. Same słowa hymnu były nośnikiem energii i działania:

„Ospały i gnuśny, zgrzybiały ten świat Na nowe on życia koleje, Z wygodnej pościeli nie dźwiga się rad, Bo ciało i dusza w nim mdleje Hej, bracia Sokoli, dodajcież mu sił, By ruchu zapragnął, by powstał i żył„. Po wielu latach najmłodszy syn, Juliusz, tak będzie wspominał tamte czasy: „Radowało się serce dziecinne, kiedy sokoli w swych mundurach kroju polskiej czamary, z barwną czerwoną koszulą, z zawadiackim piórem przy czapce, maszerowali czwórkami przez miasteczko ze sztandarem, a... na czele mój ojciec, najpierw jako naczelnik (z niebieską opaską na ramieniu), później jako prezes (opaska czerwona) Gniazda Sokolego. Do niezapomnianych wspomnień mego dzieciństwa należy Sokoli Zlot Grunwaldzki w Krakowie w 1910 roku, już o zupełnie jawnym wydźwięku narodowym (odsłonięcie Pomnika Grunwaldzkiego). Do zlotu przygotowywano się równocześnie we wszystkich Gniazdach, ćwicząc te same obrazy, które złożyły się potem na Błoniach Krakowskich na barwne widowisko tysięcy druhów w obcisłych spodniach niebieskich i białych koszulkach gimnastycznych... blisko tysiąc sokolic (krótkie spódniczki, bluzy z marynarskimi kołnierzami). W Gnieździe dąbrowskim przygotowaniami kierował oczywiście mój ojciec, a matka należała do druhen ćwiczących. A we wspomnianym pochodzie, który maszerował z Błoń na odsłonięcie pomnika, który oglądałem z okien ulicy Wolskiej. Poszczególne Gniazda prowadzone były przez naczelników, a na czele maszerowała grupa prezesów Gniazd, którą prowadził mój ojciec. Niezapomniane wspomnienie! „. A Jerzy dodaje: „Ujrzeliśmy Dąbrowę Tarnowską, na której czele szedł mój ojciec, pogodny, uśmiechnięty, oddając nam salut w stronę naszego okna”

Staraniem Karola Brauna została w Dąbrowie Tarnowskiej wybudowana Sokolnia, będąca przez lata centrum życia kulturalnego tego miasteczka. W uznaniu zasług podniesionych przy jej wznoszeniu otrzymał przy wyjeździe w tym samym roku godność Honorowego Członka Sokoła. Był człowiekiem niezwykle wielkodusznym i szczodrym, czego przykładem jest frapująca opowieść Jerzego Brauna o tym, jak rodzice chłopca, zafrapowani uzdolnieniami dwóch korepetytorów zatrudnionych do pomocy w edukacji szkolnej synów. Postanowili sfinansować ich studia, bo biednego syna chłopskiego, Romana Zielińskiego (później księdza diecezji tarnowskiej) i syna gajowego, Władysława Kozaczkę, który posługiwał się językiem greckim tak biegle jak polskim, po prostu nie było ich na to stać.

Po śmierci Prezydenta Izby Notarialnej w Tarnowie, notariusza Vayhingera, Karol Braun jako subdykt prowadził przez cały rok przy ulicy Katedralnej kancelarię zmarłego, po czym przekazał ją notariuszowi Władysławowi Krasickiemu, przeniesionemu do Tarnowa z Dąbrowy Tarnowskiej. Na krótko przed wybuchem wojny w 1014 r., Karol Braun otrzymał nominację na notariusza w Nisku nad Sanem. Po zajęciu Niska przez Rosjan przyjechał do Tarnowa, gdzie od 1913 r. przy ulicy Mała Strusina 2 (obecnie Narutowicza 37) mieszkała cała jego rodzina. Bezpośrednio przed wkroczeniem do Tarnowa wojsk rosyjskich, co nastąpiło 10 XI 1914 r. opuścili miasto niemal wszyscy właściciele licznych drobnych sklepików, przeważnie narodowości żydowskiej, co postawiło pozostałą w mieście ludność w sytuacji niezwykle trudnej. Nieobecni byli również obaj rejenci tarnowscy – Buynowski i Krasicki. Jerzy Braun wspomina: „Ponieważ rosyjski wojskowy komendant miasta (po rotmistrzu Gasaninowie i pułkowniku Kozłowie był nim, o ile pamiętam, podpułkownik Markiewicz) zażądał od miasta otwarcia sklepów, których właściciele uciekli z wojskami austriackimi, burmistrz miasta, dr Tertil, adwokat i poseł do Rady Państwa, powierzył ojcu jako jedynemu w mieście notariuszowi (a o notariuszach mówiło się mąż zaufania publicznego) prowadzenie akcji otwierania sklepów, obsadzenie ich godnym zaufania personelem i sprzedawania towarów na rachunek nieobecnych właścicieli. Ta jedyna w swoim rodzaju akcja uratowała od rabunku przez wojsko, dała czasowe zatrudnienie wielu osobom (nauczycielom i innym), kasie miejskiej zapewniła środki, z których wypłacono emerytury i zasiłki, a właścicielom po ich powrocie gotówkę. Pamiętam, jak codziennie przed wieczorem przynosili do naszego mieszkania kontrolerzy (...) pieniądze zebrane w poszczególnych sklepach i ojciec po przeliczeniu odwoził je powozem do kasy miejskiej”.

Przez kilkanaście lat później pęczniały akta Sądu Obwodowego w Tarnowie od oskarżeń związanych ze wspomnianą akcją, gdyż właściciele sklepów po swoim powrocie oskarżali swych zastępców o sprzeniewierzanie, fałszowanie i przywłaszczanie swego majątku. Wśród tego zalewu bardziej i mniej słusznych oskarżeń nie padł cień zarzutu pod adresem Karola Brauna. Po zakończeniu inwazji powrócił do Niska jako Komisarz Rządowy do czasu uruchomienia w zniszczonym mieście samorządu miejskiego. W Nisku włączył się też w pracę sokoła – został prezesem miejscowego Gniazda. Niezależnie od tego był komendantem Ochotniczej Legii Obywatelskiej w 1920 roku. Z Niska co dwa tygodnie przyjeżdżał do rodziny w Tarnowie, zaopatrując ją troskliwie w żywność, o którą było w mieście bardzo trudno.

„Był człowiekiem pełnym radości życia – wspomina syn – dowcipu, zawsze uśmiechniętym, niezwykle towarzyskim i życzliwym dla ludzi. Pamiętam, jak podczas sokolich manewrów ojciec mój w pysznym humorze, z rogiem obfitości nigdy nie wyczerpanych dowcipów, przechadzał się po alejkach w tradycyjnym sokolim mundurze, z czamarą przerzuconą przez ramię. Jeszcze w czasie drugiej wojny światowej wspominali go z uznaniem i serdecznością podkrakowscy gospodarze, którym załatwiał różne sprawy gruntowe i spadkowe nierzadko bezpłatnie lub na kredyt, gdy narzekali na pustkę w kabzie i biedę w chałupie. Znali go z czasów niepołomickich i z lat 1925 – 35, gdyż prowadził już własna kancelarię notarialną w Wieliczce (po przeniesieniu z Niska nad Sanem). „Ten portret charakterologiczny dopełnia kolejne wspomnienia Jerzego: „Poczucie humoru nie było nam obce. W latach sielanki dąbrowskiej rozmieszały nas do łez świetne, dowcipne powiedzonka mojego ojca, w których kipiała zawsze radość życia i jakaś dobroduszna złośliwość, podpatrująca charakterystyczne śmiesznostki ludzkie. O trzech cesarzach panujących ówcześnie mówił dowcipnie, że jeden z nich, cesarz Franciszek Józef, miał bogatego ojca, drugi cesarz Wilhelm, miał ojca bogatego w czyny, zaś trzeci cesarz Mikołaj II, miał ojca bogatego w zamachy”.

Ten niezwykle aktywny człowiek nie uprawiał jednak żadnej działalności politycznej; był sokołem czystej krwi i wierny zawsze sokolej idei. Niezwykle skrupulatny i dokładny w pracy zawodowej, posiadający doskonałe przygotowanie zawodowe (egzamin notarialny składał w dwóch językach – polskim i niemieckim), pracował nieustannie, nie korzystając nigdy z urlopu. Miał jednak jedną wielką namiętność – był zapalonym myśliwym. „Polował tylko na drobną zwierzynę – wspomina syn – kuropatwy, zające, bażanty.

Zawsze dzierżawił własny rewir łowiecki. Korzystał z zaproszeń na polowania i rewanżował się, urządzając polowania na własnym obszarze. I w tej dziedzinie udzielał się społecznie – był łowczym powiatowym”. W dniu, w którym dostał zawału, też wyjeżdżał na polowanie, jednak zdecydował się zostać i położyć. Już nie wstał z tej choroby. Zmarł po dwóch tygodniach – 3 lutego 1935 r. Trumnę ponieśli na ramionach synowie – Jerzy i Julian, zięć Ludgierd Domański (później oficer Powstania Warszawskiego) oraz siostrzeńcy ułani – Stefan Choroszewski (po wojnie delegat UNRA w Gdańsku) i Kazimierz Choroszewski (dowódca zmotoryzowanego pułku pod Monte Cassino).

Karol Braun spoczywa na cmentarzu w Wieliczce.

view all

Karol Braun's Timeline

1868
1868
Tarnow, Tarnów County, Lesser Poland Voivodeship, Poland
1899
October 1, 1899
Dabrowa Tarnowska, Dąbrowa County, Lesser Poland Voivodeship, Poland
1901
September 1, 1901
Dąbrowa Tarnowska, Dąbrowa Tarnowska, Małopolskie, Poland
1904
July 2, 1904
Dąbrowa Tarnowska, Dąbrowa Tarnowska, Małopolskie, Poland
1907
1907
1935
1935
Age 67